W dzień gorącego lata…
Pewnego upalnego dnia, dokładnie 28 sierpnia 1986 r., przyszła na świat dziewczynka – Florence Leontine Mary Welch. Wtedy nikt się jeszcze nie spodziewał, że wyrośnie z jej wielka artystka na miarę największych scen festiwalowych na świecie. Choć były ku temu przesłanki. Ale od początku. Zacznijmy od rodziców.
Evelyn – profesor sztuki specjalizująca się w renesansie, wykładowca na uniwersytecie w Nowym Jorku. Nick – Brytyjczyk, niespełniony rockman, z imponującą ilością płyt, dyrektor reklamy. Takie połączenie to zdecydowanie mieszanka wybuchowa. Można zatem uznać, że Florence jest ową mieszanką. Patrząc na to, co wyczynia na scenie (i poza nią) – jest to trafne spostrzeżenie. Śpiewająca w każdej możliwej sytuacji – kiedyś rugana, teraz kochana przez miliony.
Śmierć, ból i rozpacz
W każdej rodzinie zdarzają się tragedie. W przypadku rodziny Florence nie było inaczej. Śmierć zapukała do ich drzwi. Dziesięcioletnia wówczas dziewczynka doświadczyła straty dziadka. Nie była to jedyna dramatyczna chwila jej dzieciństwa. Rozwód rodziców, przeprowadzka, nowe rodzeństwo – to wszystko na pewno miało negatywny wpływ na dorastającą trzynastolatkę. Kiedy czternastolatka zapewne spędzała czas ze znajomymi, jej babcia (zawsze wspierająca poczynania wnuczki) podjęła próbę samobójczą. Niestety – udaną. Wydarzenie to przyniosło nie tylko kolejną falę bólu, ale również dało początek wielkiej fascynacji Florence śmiercią, przeznaczeniem i fatum.
Renesans, sztuka i kościoły
Kolejną inspiracją dla Florence stało się uczestnictwo w wykładach Evelyn, które zapoczątkowały pasję do renesansu i sztuki. Jednym z jej ulubionych obrazów jest ten przedstawiający Św. Agatę z odciętymi piersiami. Inną wielką miłością wokalistki jest twórczość Fridy Kahlo. Jeden z jej obrazów dał tytuł utworowi What The Water Gave Me pochodzącemu z drugiego albumu. Rodzinne wyprawy do gotyckich kościołów również miały wpływ na teksty i brzmienie przyszłych melodii, które wiele fanów uważa za przynależące do sfery sacrum. Fragmenty teledysku do No Light, No Light zostały nagrane w jednej ze świątyń. Możesz go obejrzeć TUTAJ.
Początki kariery
Jaki jest przepis na udane wejście w muzyczny świat? Przez program telewizyjny? Dzięki rodzinnym znajomościom? Za pomocą łowcy talentów? Nic z tych rzeczy. Lepiej się upić i zaśpiewać przebój Etty James Something’s Got a hold on me w klubowej toalecie właściwej osobie, którą w tamtym czasie była Maired Nash (w końcu to jedna z Queens of Noize!). Pamiętaj, jeżeli coś wydaje Ci się głupie, ale działa, to nie jest głupie. W taki oto sposób Florence zyskała managerkę i wsiadła do pociągu, którym jest muzyczny show biznes. Wciągnęła do niego resztę swojej maszyny i niespełna 3 lata później naszym oczom ukazał się pierwszy poważny owoc ich pracy w postaci debiutanckiej płyty Lungs.
Florence Robot/Isa Machine
To była początkowa nazwa zespołu, która była swojego rodzaju żartem wokalistki. Zespołu. No tak, to duże słowo. Na początku była Florence i jej przyjaciółka Isabella Summers (zwana Machine). Do ekipy dołączył Rob (gitarzysta) razem z kolegą – Chrisem (perkusista). Przyszła więc kolej na Toma. Nie spodziewał się, że niosąc harfę pod kocem przed oknem, w którym akurat stała Florence, z marszu zostanie wcielony do grupy. Nazwa zespołu ewoluowała do Florence + The Machine, tak samo jak członkowie zespołu. Aktualnie w szeregach rudowłosej działają:
Florence Welch – wokal
Isabella Summers – klawisze
Loren Humphrey – perkusja
Aku Orraca-Tetteth – perkusja, wokal wspierający
Robert Ackroyd – gitara
Cyrus Bayandor – gitara basowa
Tom Monger – harfa
Dionne Douglas – wiolonczela, wokal wspierający
Hazel Mills – klawisze, wokal wspierający
Do tej pory artyści mogą się pochwalić czterema studyjnymi albumami: Lungs (2009 r.), Ceremonials (2011 r.), How Big, How Blue, How Beautiful (2015 r.), High As Hope (2018 r.).
Jeżeli chcesz poznać szczegółowe losy zespołu jak i samej wokalistki to zachęcam do odwiedzenia strony polskiego Fan Clubu Florence + The Machine. Znajdziesz ją klikając w ten link. dla tych z was, który są fanami papierowych informacji polecam książkę autorstwa Zoe Howe pt. „Florence + The Machine: An Almighty Sound” dostępnej również w polskiej wersji językowej.